28
września 2019 to data, która na długo zapisze się na kartach historii polskiej
muzyki. Właśnie w tę wrześniową sobotę miało miejsce wydarzenie, które
przetarło szlaki rodzimym artystom i pokazało, że mamy w Polsce muzyków, którzy
reprezentują sobą najwyższy, światowy poziom. Mowa oczywiście o wspólnym
koncercie Dawida Podsiadły i Taco Hemingway'a na stadionie narodowym w
Warszawie. Jak się domyślacie, nie mogło mnie tam zabraknąć!
Pięciogodzinna
podróż polskimi kolejami się opłaciła! Dotarłem do Warszawy chwilę po 15:00, a
już o 16:00 znalazłem się na terenie stadionu. Udało mi się zająć bardzo dobre
miejsce w pobliżu sceny, co pewnie nie byłoby możliwe, gdyby nie fakt, że
kupiłem bilet z możliwością wejścia na narodowy o godzinę wcześniej niż większość
uczestników koncertu.
Skoro
już miałem dobre miejsce, pozostało mi tylko poczekać kilka godzin na
rozpoczęcie wydarzenia. Czas oczekiwania umilił DJ, który grał mix złożony z rozmaitych
przebojów z różnych lat. Na jego playliście znalazły się zarówno współczesne
hip hopowe hity, jak i klasyki z repertuaru Abby. Słuchając DJ Setu czas
upłynął naprawdę szybko.
O
godzinie 19:00 rozpoczął się pierwszy występ. Na scenie pojawił się Taco
Hemingway, który zagrał swój pierwszy i zarazem ostatni koncert w tym roku. W
czasie tego dwugodzinnego występu, oprócz Taco, mogliśmy zobaczyć licznych
gości specjalnych, wśród których znaleźli się Quebonafide, Bedoes, Otsochodzi,
Pezet, Ras oraz Rosalie. Co do setlisty, na PGE Narodowym wybrzmiały utwory z
przekroju całej dyskografii polskiego rapera. Pojawiły się zarówno kawałki z
debiutanckiego Trójkąta Warszawskiego, jak i premierowe utwory z Pocztówki. Nie
zabrakło również niespodzianek takich jak nowa aranżacja utworu 6 zer czy
wykonanie aż trzech piosenek projektu Taconafide przy udziale Quebo.
Podobały
mi się również wizualizacje, które mogliśmy zobaczyć na telebimach za plecami
artysty. Widać było, że osoba odpowiedzialna za wizualną otoczkę tego
przedsięwzięcia spędziła wiele godzin, aby całość była perfekcyjnie
dopracowana. Z pewnością było to niezmiernie ważne wydarzenie dla samego
artysty, wszak występuje on po raz pierwszy przed tak ogromną publicznością
(zajęte było 98% miejsc na całym stadionie), a na dodatek koncert odbywał się w
rodzinnym mieście Taco, czyli Warszawie.
Po
krótkiej przerwie, o godzinie 21:00 zobaczyliśmy Dawida Podsiadło wraz z jego
zespołem. Ten występ możemy podzielić na kilka segmentów. Pierwszy z nich
składał się z energicznych piosenek, takich jak Nie ma fal, Pastempomat,
Najnowszy klip i Trofea. Potem na telebimach wyświetlono krótki filmik, w
którym Dawid wygłosił monolog zachęcający jego fanów do czynnego udziału w
ochronie środowiska, po czym nadszedł czas na akustyczną część, która była
zapowiedzią jego przyszłorocznej trasy koncertowej, gdzie gwiazdor odegra w
pełni akustyczny set. Nieco później Dawid został sam na sam z fortepianem, przy
którym zagrał utwory Nie Kłami oraz Project 19. Był to zdecydowanie jeden z
najbardziej wzruszających momentów koncertu.
W
następnym segmencie na scenie pojawili się Kortez i Krzysztof Zalewski. Trio
Podsiadło-Zalewski-Kortez zaprezentowało przebój Początek, który był hymnem
zeszłorocznej akcji Męskie Granie. Jak się później okazało nie był to koniec
niespodzianek, bo następnie wybrzmiał cover grupy Bajm pod tytułem Co Mi Panie
Dasz, który wcześniej mogliśmy usłyszeć w tym wykonaniu właśnie podczas
ubiegłorocznej trasy Męskiego Grania. Przed zejściem Dawida ze sceny
usłyszeliśmy jeszcze utwory W Dobrą Stronę oraz Małomiasteczkowy, które
zamknęły właściwą część koncertu piosenkarza z Dąbrowy Górniczej.
Na
zakończenie Taco i Dawid... odbyli pojedynek w ping ponga! Po zakończonym meczu
widownię pokryły ogromne balony, które służyły za anturaż do wykonania dwóch
końcowych utworów. Artyści wspólnie zaśpiewali piosenki W Piątki Leżę W Wannie
oraz Tamagotchi, podczas której na scenie ponownie pojawił się Quebonafide.
Podsumowując,
wrześniowy koncert Taco Hemingway'a i Dawida Podsiadło to wydarzenie, które nie
pozwoli o sobie zapomnieć na długo. Ciężko będzie powtórzyć takie
przedsięwzięcie, zwłaszcza jeżeli mówimy o artystach z Polski. Mimo wszystko,
występ na PGE Narodowym otworzył rodzimym muzykom drogę na podobne inicjatywy.
Miłosz
Musiał
Moim marzeniem jest pójść na koncert Dawida :)
OdpowiedzUsuń